Rozpamiętywanie przeszłości

Orientuję się, że od jakiejś chwili nie ma mnie tu, gdzie faktycznie znajduje się moje ciało.
Zastanawiam się gdzie byłam, dokąd zawędrował mój umysł.
Hm?
Nie wiem.

Zatrzymuję się, dosłownie zatrzymuję ciało w połowie kroku.
Ach, ok, już wiem – znowu przeszłość.
Wciągnęła mnie po samą szyję. Straciłam kontakt ze wszystkim, co działo się minuta, dwie, trzy, dziesięć minut temu. W sumie to nawet nie wiem, jak długo mnie tutaj nie było.
Straciłam kilka, kilkanaście bezpowrotnych minut swojego życia. Toczyło się, ale mnie w nim nie było.
Dałam się porwać przeszłości. Zabrała mnie, jak fala i oddała po jakimś czasie.

Straciłam promień słońca na twarzy, dotyk dłoni męża, troskliwe spojrzenie, piękny widok na Zatokę, zapach morza, popołudniową jesienną atmosferę, ptaki krążące nad głową…
Zatraciłam się całkowicie w myślach, dałam się im porwać, tracąc bezpowrotnie kilkanaście minut 17 października 2021 roku.

Wracam.
Najpierw ciało, bo ono jest zawsze w TERAZ.
Odczuwam stopy, napięte mięśnie łydek, gdy wspinam się na Klif, rozluźniam dłonie i ramiona, czuję dłonie – są ciepłe.

Teraz oddech – jest przyspieszony, ale równomierny.
Kotwiczę się w nim, słucham go, odczuwam jak przepływa od nosa do brzucha.
Czuję go, jako miękki. Płynie sam, więc nie musze nic robić poza tym, by go obserwować.
Mija kilka minut, w których odnajduję drogę do TERAZ.
Wróciłam.

Umysł uwielbia udawać się na wycieczki w przyszłość, tonie w przeszłości z wielką siłą, analizuje bez końca obecne zdarzenia. Mieli wszystko po stokroć wykańczając nas tym emocjonalnie, zamiast pozwolić odpocząć.

Zapytasz może – i co z tego, że sobie pomarzyłaś, porozmyślałaś, że nie było Cię w teraz? Przecież to tylko kilka chwil.
A co, jeśli w ten nieobecny sposób przeżywamy całe nasze życie?

podaj dalej →